Powoli przymierzam się do zmiany pracodawcy. Jutro pierwszy dzień, w czwartek teoretycznie następny, a jak wszystko będzie ok to od przyszłego miesiącu już pełen etat. Jakieś nadzieje, obawy ? Tak te na pewno są...
Nadzieja na lepsze zarobki, ta jest zawsze. Nadzieja na prace która dla kogoś ma wartość. Nadzieja na pracodawcę który dostrzega różnice miedzy siedzeniem, a leżeniem, takiego dla którego ma znaczenie czy wszystkie trybiki działają jak należy.
Czasami wydaje mi się że jedynym sposobem na dowartościowanie się zawodowe, jest założyć własną firmę. Niestety żeby w dzisiejszych czasach być biznesmenem trzeba mieć instynkt zabójcy, a nie samarytanina. Ja niestety jestem odpowiednikiem tego drugiego i pewnie dlatego ciągle szukam.
Obawy , cóż chyba przestałem je odczuwać, no może po za jedną – Obawa że nic się nie zmieni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz